Nawet Ursus C-355 z początku lat 70. może być mocny i dynamiczny. Wystarczy dołożyć mu turbinę i intercooler. A po zamontowaniu przedniego mostu napędowego znacznie poprawi się jego trakcja i siła uciągu. Wszystkie te udoskonalenia posiada w swoim traktorze Marek Bankiewicz ze Stanisławowa.
– Ten ciągnik dysponuje mocą 64 KM. Tyle wskazał pomiar wykonany na hamowni – mówi Marek Bankiewicz. – Jest to ciągnik z 1971 roku. Posiadam go od 13 lat. Przez kilka sezonów nic w nim nie zmieniałem. Niestety w polu radził sobie słabo. Gdy korpusy pługa chowały się w ziemi od razu „dusił się”. Uznałem, że brakuje mu mocy, więc sześć lat temu dołożyłem mu turbosprężarkę, którą miałem na stanie. Jest to turbina z samochodu Iveco.


Dzięki turbosprężarce silnik zaczął zasysać więcej powietrza. Mógł więc spalać więcej paliwa, w efekcie czego zaczął uzyskiwać większą moc. To jednak nie wszystko, bo właściciel „pięćdziesiątki piątki” zamocował w traktorze pochodzący z powypadkowego samochodu intercooler, który schładza powietrze sprężone przez turbosprężarkę. Chłodniejsze powietrze ma większą gęstość. Można zatem go więcej dostarczyć do cylindrów. Dzięki temu rozwiązaniu następuje dalszy wzrost mocy. Aby większa ilość powietrza mogła trafiać do cylindrów wymieniony został filtr powietrza na bardziej wydajny. Jednak zwiększenie mocy nie wiele daje, jeżeli ciągnik nie jest w stanie przekazać jej na podłoże. Dlatego kolejnym etapem modernizacji leciwego Ursusa zrealizowanym około czterech lat temu, było dołożenie przedniego napędu.
– Udało mi się kupić w cenie złomu most napędowy pochodzący od ciężarowego Stara 66. Był w dobrym stanie. Trzeba go było tylko dostosować do rozstawu kół ciągnika. Z tego co pamiętam most kosztował mnie około 1500 złotych. Problem był z przystawką wyprowadzającą napęd ze skrzyni biegów, bo te które były wtedy dostępne na rynku miały koła zębate o zbyt dużej średnicy, co skutkowałoby ciągłym poślizgiem kół. Musiałem wykonać przystawkę we własnym zakresie. Koła zębate zamówiłem, a obudowę wykonałem własnoręcznie. Przystawka kosztowała około 1600–1700 złotych – wspomina Marek Bankiewicz.


Po tej modyfikacji właściciel maszyny przekonał się jak wiele daje przedni napęd. Wzrosła siła uciągu, poprawiła się przyczepność, zmniejszył się poślizg kół. Do dopracowania pozostał układ kierowniczy, który zyskał hydrauliczne wspomaganie pochodzące z wózka widłowego Rak. Właściciel umieścił na traktorze też nową maskę silnika.
– Jakie zadania wykonuje ten traktor? Uprawia ok. 8 hektarów, więc za dużo pracy nie ma. Współpracuje m.in. z pługiem trzyskibowym, talerzówką czy kosiarką. Wykonuję nim też zadania w lesie. Nie ma łatwo, bo teren jest grząski, bagienny, ale dzięki większej mocy i napędowi 4×4 świetnie sobie radzi – podaje właściciel ciągnika.

Marek Bankiewicz twierdzi, że od czasu modyfikacji nie trzeba było w traktorze nic przerabiać czy naprawiać. Nie było też problemów ze sprzęgłem, które się nie ślizga, bo zostało uprzednio wzmocnione.