Sześć lub osiem metrów szerokości roboczej, sekcje wysiewające zamocowane na równoległobokach z redlicami o nacisku dochodzącym do 300 kg oraz dzielony zbiornik na nasiona i na nawóz – Unia pokazała siewnik o nazwie Notillux, który nadaje się do siewu bezpośredniego no-till.
Siew bezpośredni daje oszczędność czasu i paliwa. Pozwala zaoszczędzić wodę w glebie, podnieść zawartość materii organicznej oraz zatrzymać erozję. Aby jednak zacząć wysiewać nasiona bezpośrednio w ściernisko potrzebna jest specjalna maszyna, która poradzi sobie z takim zadaniem. Wedle zapewnień firmy Unia do takiej pracy będzie można wykorzystać siewnik Notillux. Jak jest zbudowany?
– W przedniej jego części znajduje się zbiornik o pojemności 5000 litrów, który jest dzielony w stosunku 60:40, co umożliwia jednoczesny wysiew nasion i nawozu. Jego całą pojemność można również wykorzystać tylko na materiał siewny – podaje polski producent. – Ten zbiornik jest na nadciśnieniowy, co sprawia, że nasiona nie zawieszają się w nim.

Siewnik ma aż cztery aparaty wysiewające. Dwa służą do rozdzielania nasion, dwa kolejne dozują nawóz. Unia podaje, że dawkę wysiewu nasion można ustawić już od 0,5 kg/ha. Praca maszyny jest stale monitorowana. Możliwości takie dają czujniki zamocowane przy każdym aparacie wysiewającym oraz w miejscu przepływu nasion. Ponadto w każdej komorze zbiornika zamocowana jest kamera, dzięki którym operator widzi jaka pozostała w nich ilość materiału. Trzecia kamera umieszczona na zewnątrz zbiornika, która tak jak pozostałe stanowi wyposażenie standardowe, skierowana jest na szynę siewną.
Przy siewie bezpośrednim (technologia no-till) gleba nie jest uprawiana między zbiorem a siewem rośliny następczej, a na powierzchni pozostają prawie wszystkie resztki stanowiąc swego rodzaju bufor zapobiegający utracie wilgoci. Ta technologia jest mocno rozpowszechniona w Ameryce Południowej (głownie w Argentynie, Brazylii, Paragwaju, Urugwaju), w Ameryce Północnej oraz w Australii. W Europie wciąż jest mało popularna. Przykładowo w Niemczech tylko na 1 procencie gruntów ornych jest stosowany siew bezpośredni.
Maszyna ma dwie głowice rozdzielające, co daje możliwość wyłączenia połowy szerokości roboczej. Z głowicy materiał podawany jest do jednotarczowych redlic, które nie tylko są pochylone względem podłoża, ale także są ustawione pod kątem względem kierunku jazdy. Wedle zapewnień stawiają one minimalny opór, dzięki czemu każdy metr szerokości wymaga około 50 koni mocy. Unia podaje, że dla maszyny sześciometrowej wymagany jest ciągnik dysponujący mocą od 250 do 320 KM, zaś dla modelu ośmiometrowego potrzeba od 300 do 400 koni.
– Dzięki naciskowi sięgającemu 300 kg redlice są w stanie pociąć zalegające na powierzchni pola resztki pożniwne oraz zagłębić się nawet w skrajnie trudnych warunkach glebowych – podkreśla Unia.

W sąsiedztwie każdej redlicy znajduje się koło kopiujące, które jest wypełnione pianką, co gwarantuje odporność na przebicie. Koło posiada bieżnik typu „jodełka”, co z kolei gwarantuje, że będzie się obracało w każdych warunkach. Za redlicami podążają koła zamykające bruzdę. Można je ustawiać według potrzeb.
– Redlice są zamocowane na równoległobokach, których zakres pracy wynosi ok. 30–35 cm. To sprawia, że doskonale kopiują nierówności terenu dopasowując się do kształtu podłoża – informuje producent maszyny.















